- Na początku opowiedzcie nam, jak doszło do powstania ADONAI ?
    Matan : - Od kilku lat myślałem o zorganizowaniu chrześcijańskiego zespołu, którego styl opierałby się w większości na reggae. Tworząc muzykę w zespole Pomoc Duchowa, na każdej płycie umieszczaliśmy choć jeden utwór, który byłby blisko tego stylu. Wiedzieliśmy jednak, że musi upłynąć jeszcze sporo czasu, by dorosnąć do realizacji marzeń. Wraz z Dorotą, moją żoną, raz po raz wspominaliśmy o tym Panu Bogu w swych modlitwach, czekając cierpliwie na odpowiedni czas. Co roku jeździliśmy wspólnie na kilka miesięcy do Niemiec, by tam, grając muzykę na ulicach i w restauracjach, zarobić trochę pieniędzy, między innymi i na ten cel. Pod koniec 1999 roku mieliśmy odłożoną już taką sumę pieniędzy, która teoretycznie powinna wystarczyć na pokrycie kosztów studia. Zdawaliśmy sobie oczywiście sprawę, że do tego projektu potrzebujemy doświadczonych muzyków, którzy czuliby i potrafili grać reggae, więc główny ciężar musiałby ponieść kto inny. Pewnego zimowego dnia podszedłem na ulicy do Kmiety (mieszkamy w tym samym mieście i znamy się już od dawna) z zaskakującym pewnie dla niego pytaniem : Czy zna kogoś, kto dobrze czuje i zagrałby coś w stylu reggae, gdyż szukamy gitarzysty na nową produkcję.
Poszedłem na całość. Proszę sobie tylko to wyobrazić : ja, stary miłośnik muzyki akustycznej, nawiedzony " Talbotowiec", organizuję nagle kapelę reggae, proponując współpracę "komuś" z 2TM2,3 lub Armii. To trochę tak, jakby góral podszedł w swym ludowym stroju do marynarza, pytając go, czy popłynie z nim w podróż dookoła świata i to na jego warunkach.
   Kmieta : - Trochę to było zaskakujące, lecz patrząc na Matana, wiedziałem, że nie żartuje i postanowiłem pomóc. Odpowiedziałem spokojnie, że najlepiej porozmawiać z Robertem Drężkiem.
   Matan : - Kilka dni później odbyłem miłą rozmowę telefoniczną z Robertem Drężkiem, który zgodził się uczestniczyć w naszej sesji nagraniowej. Dzisiaj wiemy, że ten moment był przełomowy, że właśnie wtedy bardzo wzrosła nasza wiara w sens realizacji naszych planów, w to, że Bóg daje nam swe błogosławieństwo. Bardzo podbudowani udaliśmy się do Pawła Świcy, znakomitego perkusisty, z prośbą, by i on wziął udział w tej sesji. Ku naszej wielkiej radości chętnie się zgodził.
  - Czy zaproponowałeś również Kmiecie udział w sesji nagraniowej ?
   Matan : - Muszę się szczerze przyznać, że nie. Byłem tak zadowolony z tego, co już mieliśmy, że pomyślałem sobie : "Panie Boże, nie będę namawiał Kmiety na tę sesję, bo jeszcze pomyśli, że jestem taki pazerny".
  - Co myślałeś wtedy o tym wszystkim, czy zastanowiłeś się nad ewentualnym uczestnictwem w tej sesji ?
   Kmieta : - Kiedy dowiedziałem się, że Paweł Świca także zgodził się brać udział w nagraniach (graliśmy kiedyś razem w różnych zespołach), pojawiło się we mnie pragnienie zagrania może dwóch, trzech kawałków. Zacząłem się więc zastanawiać : kiedy wreszcie i mnie zaproszą
   Matan : - Nie chciałem przeciągać struny, dostrzegłem jednak szansę w tym, że Robert i Paweł już się zgodzili i kiedyś, niby od niechcenia, zapytałem - Kmietę, czy nie zagrałby z nami choć ze trzy, cztery kawałki. Gdy usłyszałem odpowiedź, byłem mile zaskoczony, razem śmialiśmy się z tej sytuacji. Wiedziałem jednak dobrze, że jest to następny przejaw Bożego błogosławieństwa, tym bardziej, że wszyscy muzycy zgodzili się nam pomóc bezinteresownie, z serca, ku chwale Boga Ojca i naszego Pana Jezusa Chrystusa. Po kilku dniach otrzymaliśmy też pozytywną odpowiedź od saksofonisty Łukasza Kluczniaka i jego kolegi, trębacza - Krzysztofa Basa. Bardzo nam zależało na udziale tych muzyków w sesji. W realizacji nagrań oraz w grze na instrumentach klawiszowych pomógł nam Stefan "Achim" Olszak - wielkie podziękowania. Reszta muzyków to już dobre druhy z Pomocy Duchowej. Na drugiej gitarze oraz w dwóch utworach na basie zagrał Radek Sikorski, na gitarze akustycznej i w dwóch utworach na elektrycznej pomagał Kszysztof Meller, wokalistkami były : Dorota oraz Marzena i Iwona Urbańskie. Pomagali nam również swoimi głosami : Urzszula Sumińska-Dudkowiak, Piotr Sumiński i Robert Grzesiński.
  - Opowiedzcie coś o samej sesji nagraniowej, jak powstawała muzyka "Skosztuj, zobacz".
   Kmieta : - Jadąc z Robertem do studia, nie wiedzieliśmy, co z tego wyjdzie. Matan podrzucił nam wcześniej taśmę z nagraniami demo, lecz były to utwory zupełnie szkieletowe, bez odpowiedniej formy i aranżacji. Nagrania te były dla nas raczej wyzwaniem, które stawia garncarzowi glina. Wiedzieliśmy, że wszystko będzie musiało tak naprawdę powstawać jakby na nowo, od początku w samym już studio, że cała ta muzyka dopiero tam nabierze formy i treści albo nic z tego nie wyjdzie. Matan z Dorotą zaufali nam, dając zupełnie wolną rękę, a my z Robertem i Pawłem całym sercem wzięliśmy się do pracy. Czasami musieliśmy ingerować w utwory, zmieniając chwyty gitarowe czy rytm, często komponowaliśmy coś na poczekaniu, dodawaliśmy swoje pomysły, wybieraliśmy odpowiednią formę, aranżację... Sesja przerodziła się szybko w jedną wielką przygodę, gdzie radość wspólnego grania i tworzenia szła w parze z bardzo dobrą duchową atmosferą. Po nagraniu trzech pierwszych utworów wiedziałem już, że trudno byłoby mi teraz odjechać. Postanowiłem więc zostać do końca i zagrałem w dziesięciu utworach.
  - Jak określilibyście muzykę z tej płyty ?
   Matan : - Może zacznę od tego, że wymyśliliśmy sobie kiedyś z Radkiem Sikorskim, By świadomie przekręcić słowo "reggae" na "reagge". Z jednej strony chcemy podkreślić to, że odcinamy się od rastafarianizmu, który lansuje większość zespołów tego stylu (gdzie kogoś innego niż Jezus Chrystus uznaje się za mesjasza), z drugiej zaś strony nasze "reagge", to połączenie kilku stylów muzycznych.
   Kmieta : - Nie chcieliśmy tworzyć kolejnej kapeli reggae, podobnej do wielu już istniejących, chcieliśmy raczej grać w wolności, po swojemu, z serca, bez żadnych ramek stylowych. Ta wolność dała nam możliwość korzystania z różnych stylów muzycznych. Każdy miał być sobą, każdy mógł wnosić swą osobowość muzyczną ku chwale Boga i ku radości ludzi. Nasze "reagge" to prosto mówiąc : reggae - praise & worship - funk - rock - jazz - folk.
  - Czy tworząc tę muzykę, mieliście jakieś swoje wzorce, czy inspirowali was szczególnie jacyś wykonawcy ?
   Dorota : - Szczerze mówiąc, staramy się z Matanem nie słuchać, nie karmić muzyką, wykonawcami, którzy nie grają na chwałę Pana Boga. Dla wielu z nas wzorem była płyta Alpha Blondy - "Live in Paris". To połączenie reggae z elementami rocka najbardziej nas przekonywało. Jeśli zaś chodzi o inspirację, to największą zachętą, przeżyciem muzycznym i duchowym były dla nas utwory Darka Malejonka z płyt 2Tm2,3. Przekonały nas, że nie trzeba nikogo naśladować, trzeba raczej "coś" przeżyć, by móc to oddać innym i to po polsku.
  - Czy "Adonai" to koniec "Pomocy Duchowej" ?
   Matan : - Nie. W obydwu zespołach naszym pragnieniem jest, by nasze granie pomogło choć jednemu człowiekowi znaleźć sens życia, by pomogło choć troszkę znaleźć komuś Ojca i Chrystusa Pana. Modlimy się, by w czasach naszych koncertów objawiał się Duch i moc, gdyż inaczej byłaby to tylko strata czasu...

Wywiad ukazał się w tygodniku "Droga" nr 38/2000

SZALOM